To z dzisiejszego spaceru :)
Jesień wciąż jest piękna, jak co roku, nie da się zaprzeczyć. Uwielbiam kasztay i cieszę się gdy choć kilka znajdę w trawie.
Znów mnie nie było długo, obiecuję sobie że będę regularnie zaglądać, pisać komentować, ale zawsze są ważniejsze sprawy, pilniejsze zajęcia, w głowie mam myśl "pilnuj tego, z czego masz chleb, nie rozpraszaj się". No i pilnuję, zaniedbując siebie. Ale wciąż mam nadzieję że będzie lepiej, że wreszcie odpocznę od codziennych przykrości i przyziemnych kłopotów finansowych, że bez położę się wieczorem spać i bez obawy wstanę rano. Bez obawy o przyszłość.
Trzymając w ręku te kasztany czuję się lepiej, dają mi siłę. Bo przecież kasztany wydzielają dobrą energię.
Oczywiście można mieć w kieszeni dwa kasztany, kilka w domu. Ale nie cały worek, w nadmiarze mogą być szkodliwe.
Uwielbiam kasztany. Zawsze mam w kieszeniach, torbie i w domu :)
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie. A problemy miną. Zobaczysz :)
Pozdrawiam
Paprotko. Od razu nic się nie zmieni. Ale uważam nacisk musi być. Włosi wystrzeli w kosmos Berlusconiego po rocznych prestach i gigantycznych demonstracjach. Nacisk musi być. I ja serdecznie pozdrawiam i wpadnę do Ciebie................
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci rozwiązania Twoich spraw "z których masz chleb" Naprawdę Ci tego życzę. Ja też źle śpię jak mam kłopoty. A kto ich nie ma?
Hej!!!!!!!!!!!!!!
Dzięki. Wiem że kłopoty ma każdy. I tylko trzeba się jakoś trzymać, nie poddawać się.
UsuńTo prawda z tymi kasztanami. A znam takich, którzy wsypują worki do wersalki, na której śpią i potem skarżą się, ze nie lubią jesieni, bo boli ich głowa...
OdpowiedzUsuńPogoda
Miło, że jesteś na blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam